Kultura świata

Z pamiętnika wolontariuszki (część 1)

Udostępnij

Z pamiętnika wolontariuszki (część 1)

2011-05-14

Agnieszka Podzielińska od niespełna trzech tygodni przebywa w Kamerunie, gdzie realizuje projekt: Metody, techniki, materiały dydaktyczne – jak uczyć przedszkolaki języka angielskiego (Kamerun). Oto fragmenty jej relacji:

„Miejski krajobraz szybko zamienił się w obrazkową afrykę wraz z jej mieszkańcami. Powoli asfalt (no w sumie nie tak powoli, ale po 200km) zaczęła zastępować czerwono-barwna ziemia, a ludzi zamiast w koszule D&G odziani byli  bardziej skromne i w coraz brudniejsze (czyt bardziej czerwone) ubrania. Moja twarz również przybrała barwę czerwonoziemu z powodu otwartych okien i wszędobylskiego kurzu. Siostry dzielnie pełniły rolę kameruńskich przewodników. Dowiedziałam się np. że te dziwne i nadzwyczaj bogate budowle przed chatami to groby zmarłych oraz jakie to gatunki drzew i zwierząt spotkam w Bertuoa. Po drodze zaopatrzyliśmy się w przepyszne ananasy i dzielnie odmówiliśmy kupna świeżo upolowanego żółwia oraz pancernika. Nowościom w dniu dzisiejszym nie było końca. Zobaczyłam pierwszych pigmejów oraz kilka sposobów noszenia koszy. A ponieważ podróż z misjonarzami urozmaicona jest zazwyczaj odwiedzinami, zatrzymaliśmy się na jednaj z licznych polskich misji gdzie zostałam poczęstowana uwaga… ogórkową oraz bigosem! I żeby kulinarnym szaleństwom nie było końca na kolację już w Bertua były krokiety z kapustą kiszoną. No to mam tu swoją małą Polskę. Wieczorem spotkałam się z dyrektorką przedszkola i zaplanowałyśmy niezłą kampanię reklamową przedszkola w trakcie jutrzejszej mszy” (Droga do Bertoua, 6 września 2010)

„Pierwszy raz przyszedł ktoś nowy kto nie znał ani jednego słowa po francusku i próbował zaburzyć codzienne przedszkolne rytuały. Pierwszy raz stanęłam w roli nauczyciela nauczycieli. Pierwszy raz nauczyciele siedzieli w kręgu i próbowali zrozumieć białą zbyt szybko mówiącą dziewczynkę. Tak to był zdecydowanie dzień pierwszych razów. Bilans dnia pierwszego przedstawia się następująco: zajęcia z nauczycielami zaczynam od początku, ponieważ ich znajomość angielskiego kończy się szybciej niż zaczyna, dzieci przestały się już ze mnie śmiać (tak właśnie wyglądała ich reakcja na moją próbę przeczytania książki po angielsku pod nieobecność pań przedszkolanek) więc możemy zacząć naukę angielskiego. Będziemy się bawić i pozwolimy dzieciom wyjść z ławek. Bo w Kamerunie przedszkole wygląda jak szkoła, a dzieci znudzone siedzeniem w ławkach po prostu zasypiają;-)” (Pierwszy raz…, 7 września 2010)

Więcej opowieści i wrażeń z Kamerunu na blogu: http://zkoscierzynydokamerunu.blogspot.com, życzymy miłej lektury !

Projekt jest współfinansowany z programu polskiej pomocy zagranicznej Ministerstwa Spraw Zagranicznych w 2010 roku.